To jest strona dla tych, którzy nie tylko chcą wiedzieć, ale chcieliby jeszcze zrozumieć...
w opracowaniu...
LEKKO, ŁATWO I PRZYJEMNIE...
W historii nie ma przypadków. Na świecie ścierają się zbyt poważne interesy. Walczą armie, giną miliony ludzi, powstają międzynarodowe fortuny i prywatne armie, państwa osiądają potęgę albo popadają w nędzę i przestają istnieć. Dokonuje się przewrotów i politycznych morderstw. Ktoś podejmuje ryzyko, ktoś podejmuje decyzję, ktoś wydaje rozkazy i ktoś je wykonuje. Wynik tych działań trudny jest do przewidzenia, ale ich przyczyny, sens i cel można zrozumieć.
Najważniejszym celem jest władza. Dopiero ona umożliwia realizację konkretnych interesów. Nie chodzi tu jednak o stanowiska, o to, kto jest prezydentem, kto kanclerzem, a kto królem. Chodzi o to, kto tworzy elitę (dla której zarezerwowana jest praca twórcza i prestiż), a kto siłę roboczą (wykonującą pracę konieczną ale nieatrakcyjną i źle płatną).
Nie chodzi przy tym o władzę realizowaną za pomocą przymusu czy terroru. Ten sposób sprawowania władzy należy do przeszłości. Dzisiaj jest nieopłacalny. O wiele wygodniej jest sprawować władzę, jeśli rządzeni sami się na nią godzą. A najwygodniej, gdy się na nią godzą w przekonaniu, że nikt nimi nie rządzi. Najskuteczniej rządzi się ludźmi, którzy wierzą w to, że są wolni.
Nie ma powodu do buntu ten, kto czuje się wolny. Ten, kto czuje się niewolnikiem, będzie się zawsze buntował. Współczesna władza opiera się na sztuce przekonania ludzi o tym, że są wolni, a przynajmniej o tym, że jej celem jest poszerzenie ich wolności.
WOLNOŚĆ
Wolność jest jednak pojęciem złożonym. W najprostszym rozumieniu wolność jest brakiem ograniczeń. Człowiek może więc ocenić stopień własnej wolności dopiero w konfrontacji z ograniczeniami. Te ograniczenia wprowadzają inni ludzie i społeczeństwo jako grupa. Życie w grupie prowadzi więc nieuchronnie do ograniczenia wolności, ale nie każde ograniczenie wolności musi rodzić bunt. Człowiek akceptuje pewne ograniczenia, ponieważ one mu się "opłacają", to znaczy, że godząc się na nie dostaje w zamian coś cenniejszego. To grupa daje poczucie przynależności i bezpieczeństwa, to w grupie człowiek może poczuć się dumnym jeśli jego działalność zostanie doceniona (mechanizm ten działa zarówno na uniwersytecie jak i w przestępczym gangu). Tylko grupa daje możliwość określenia własnej wartości. Tak więc ludzie godzą się dobrowolnie z częścią ograniczeń, bo zyskują (w ich przekonaniu) coś cenniejszego i nie traktują tych ograniczeń jako utraty wolności. Oni stanowią grupę utrwalającą panujące normy i przeciwstawiają się zmianom systemowym. Ale z założenia są to ludzie, którzy funkcjonują już w społeczeństwie i korzystają, albo mają szansę korzystać z jego dobrodziejstw.
Inaczej jest w przypadku ludzi młodych, skłonnych do buntu z racji wieku i dokonującej się w organizmie "rewolucji hormonalnej", którzy nie weszli jeszcze w struktury społeczne dorosłych ludzi i nie mieli okazji dostrzec i ocenić płynących z tego korzyści i satysfakcji (a więc i zbilansować zysków i strat). Tu nie ma co filozofować - tu działają dwa mechanizmy.
SEKS
Najsilniejszym instynktem w naturze jest popęd seksualny i każdy zdrowy człowiek (czy umie czytać czy nie umie, czy gra na skrzypcach czy na gitarze) będzie parł do jego zaspokojenia. Nie może być inaczej. Inaczej nie byłoby ludzkości. Ograniczenie tej możliwości może mieć różne uzasadnienia, religijne, medyczne, socjologiczne, psychologiczne, ale wszystkie ona będą przemawiały do moralności lub rozumu. A tu mówimy o instynkcie. Jakiekolwiek ogranicznenie możliwości jego zaspokojenia musi prowadzić do poczucia dotkliwego ograniczenia wolności, a więc do nieuchronnego buntu.
ALKOHOL I NIKOTYNA
Drugi mechanizm, związany z pierwszym, polega na "dążeniu do dorosłości", ale rozumianej nie jako zestaw obowiązków, ale praw do zachowań, których społeczeństwo odmawia ludziom młodym. Alkohol i nikotyna (narkotyki to inna sprawa) mają urok nie z powodu wywoływanych przeżyć. Każdy, kto pierwszy raz się porządnie upił lub zapalił pierwszego papierosa wie, że najczęstszą reakcją są wymioty. Wprawdzie medycyna twierdzi, że i jedno i drugie w niewielkich dawkach może sprzyjać koncentracji lub kreatywności (przez pobudzenie układu nerwowego), ale w przypadku pierwszych i to "szokowych" dawek o takim działaniu nie może być mowy. Co to więc za frajda? Pierwsze doświadczenia z alkoholem i nikotyną powinny wywołać efekt, jak wypicie wody z kałuży. Alkohol i nikotyna są jednak symbolami przysługującej dorosłym, pozbawionej dotkliwych ograniczeń wolności. Ich zakaz musi prowadzić do buntu.
NARKOTYKI - SATISFACTION GARANTEED
Przyjemność jest bardzo przyjemna. Niczego byśmy nie robili, gdyby nagrodą nie była przyjemność. Człowiek gotów jest nawet ciężko pracować, żeby za tę nieprzyjemność dostać sensowne pieniądze, za które sprawi sobie jakąś przyjemność. Jest wiele bodźców wywołujących poczucie przyjemności. Najprostsze to przyjemności wywoływane przez bodźce fizjologiczne. Istnieje wiele stanów równie "przyjemnych", ale mających źródło w poczuciu harmonii, satysfakcji, dumy, miłości itp. Różnica polega na tym, że przyjemność fizjologiczną osiąga się metodami prostymi, natomiast np. satysfakcja lub duma są wynikiem pewnego wysiłku. Jeśli ktoś wybiera przyjemność za cenę wysiłku to znaczy, że dokonuje wyboru między różnymi przyjemnościami, a więc potrafi je ocenić. To zaś wymaga stosowania (a więc najpierw posiadania) jakiegoś systemu wartości i niepotrzebnie komplikuje życie. O wiele prostsze jest osiąganie przyjemności na poziomie bodźców fizjologicznych.
Wszystkie nieprzyjemności mają wspólne przeciwieństwo - nieprzyjemność (ból). Znacznie więcej bodźców sprawia ból niż przyjemność. Wystarczy spróbować przejść przez zamknięte drzwi. Istnieją jednak różne rodzaje nieprzyjemności (bólu) - ból fizyczny i ból psychiczny. Ból psychiczny jest zwykle wynikiem jakiegoś konfliktu, rozczarowania, kłótni, zawiedzonej miłości, braku kontaktu z rodzicami lub rówieśnikami, poczucia niedoskonałości lub wręcz upośledzenia, odmienności, odrzucenia przez grupę itp. Konflikty te mają różne źródło. Niektóre potrafimy rozwiązać, innych nie potrafimy. Niektórych nie da się rozwiązać i trzeba je zaakceptować. Nie da się np. nikogo zmusić do miłości i zawód miłosny nie musi być koniecznie przyczyną samobójstwa.
Człowiek nie chce odczuwać bólu, woli odczuwać przyjemność, a przynajmniej usunąć przyczynę bólu (podobno Epikur przez całe życie ciężko chorował i stąd wzięła się jego filozofia, w której szczęściem jest brak bólu). Jeśli konfliktu sprawiającego ból nie można rozwiązać, trzeba od niego uciec, a więc przestać o nim myśleć. Przynajmniej na jakiś czas.
Istnieją dwa proste sposoby czasowej utraty pamięci - alkohol i narkotyki. Obydwa pozwalają na przerwanie bolesnego kontaktu z rzeczywistością (nikotyna tu się nie liczy, bo zanim ktoś utraci z przedawkowania pamięć, zwymiotuje).
Między alkoholem a narkotykami jest jednak istotna różnica. Alkohol powoduje nieprzyjemne skutki fizjologiczne. Narkotyki, przynajmniej tzw. miękkie, przez pewien czas takich skutków nie powodują. Rozluźniają więc albo zupełnie przerywają kontakt z przykrą rzeczywistością, a na dodatek powodują reakcje w postaci podniecenia, euforii, a nawet cudownych, kolorowych wizji (LSD), które są przeżyciem na swój sposób przyjemnym. Jednym słowem - 100% satisfaction guaranteed.
Problem w tym, że ani alkohol ani narkotyki nie rozwiązują problemu, który jest przyczyną bólu. Jeśli człowiek chce żyć, musi tę przyczynę zlikwidować (np. dogadać się z innymi ludźmi - dziećmi, rodzicami, kolegami), albo ją jakoś zracjonalizować (a więc zrozumieć i pogodzić się z tym, że nie wszyscy mogą być piękni jak gwiazda filmowa, a mimo to mogą mięć piękne życie). Powrót do bolesnej rzeczywistości jest tym boleśniejszy, im podróż była przyjemniejsza i tym silniejszy daje impuls do kolejnej ucieczki w nieświadomość.
Podkreślam - problem nie tkwi w tym, że ktoś bierze narkotyki i przeżywa nieziemskie stany euforyczne, albo "poszerza granice poznania". Problemem jest to, że on/ona przestaje się zajmować rozwiązywaniem bolesnego problemu, a im więcej upływa czasu, tym problem ten staje się trudniejszy do rozwiązania i tym bardziej popycha do kolejnych ucieczek. Mechanizm ten działa nawet na ludzi, którzy zaczynają doświadczenia z narkotykami "z ciekawości" albo właśnie dla "poszerzenia wrażliwości". Inne satysfakcje wymagają czasu i pracy. Narkotyk oferuje satysfakcję natychmiastową i łatwą. No to po co się wysilać?
Potem mija rok, następny i następny i po paru latach okazuje się, że inni czegoś się w tym czasie nauczyli i "są komuś potrzebni", a my lądujemy na śmietniku.
Jednak zakaz używania narkotyków jest ograniczeniem wolności wyboru i musi wywoływać bunt. |
PROROCY WOLNOŚCI
Każde ograniczenie wolności jest nieprzyjemne. Każde musi wywołać bunt. Kultura, która ogranicza wolność musi rodzić bunt.
Każdego, kto głosi potrzebę ograniczenia wolności można traktować jako ciemiężyciela.
Każdy, kto obiecuje zniesienie ograniczeń, przywraca nadzieję na upragnioną wolność. Każdy jest więc prorokiem dobrej nowiny i może liczyć na sympatię mas.
Głównych proroków wymieniam na dole strony. |
POZORNA WOJNA SYSTEMÓW - MARKSIZM
W XIX i na początku XX wieku Europą wstrząsnęły fale rewolucji. Jej bazą było upośledzenie ogromnych rzesz pracowników najemnych (proletariat), eksploatowanych przez właścicieli żywiołowo rozwijającego się przemysłu (burżuacja) i nadzorowanych przez tworzącą biurokrację klasę średnią (drobnomieszczaństwo). Sposób rozwiązania narastających konfliktów wskazywały trzy wielkie ideologie: liberalizm, konserwatyzm i socjalizm.
Liberalizm wywodził się z angielskiej rewolucji XVII wieku, jego celem była wolność ekonomiczna, polityczna i społeczna, a hasłem wolność jednostki przeciwstawiającej się przemocy państwa (Locke, Smith).
Konserwatyzm był reakcją na tradycję oświecenia i Rewolucji Francuskiej, zakładał zachowanie tradycyjnych wartości i hierarchicznej struktury społecznej traktując państwo jako dobro wspólne umożliwiające realizację wolności jednostek. (Bourke, de Maistre).
Socjalizm i jego skrajna forma - komunizm, opierały się na marksizmie, jednej z odmian teorii konfliktu społecznego stworzonej przez niemieckich filozofów Karola Marksa (1818–1883) i Fryderyka Engelsa (1820-1895). Marksizm uznał za przyczynę upośledzenia proletariatu i wyzysku społecznego prywatną własność środków produkcji, a za element utrwalającu system kapitalistyczny religię łagodzącą ostrze konfliktów społecznych i uniemożliwiającą proletariatowi podjęcie walki o wyzwolenie ekonomiczne i polityczne. Celem marksizmu było bezklasowe społeczeństwo, w którym nie ma prywatnej własnosci (w tym środków produkcji), a gpsodarka nie jest regulowana przez rynek, ale działa na podstawie założonego planu.
I teraz najważniejsze - konflikt tych trzech ideologii był wewnętrznym konfliktem cywilizacji zachodniej i wszystkie były emanacjami wewnętrznych sił walczących o władzę w ramach tej cywilizacji (mówiąc precyzyjnie chodzi o kulturę, która rozwinęła się w Europie zachodniej i środkowej a potem w USA i wchłonęła elementy judaizmu i chrześcijaństwa nadając im łaciński charakter).
W wyniku I wojny światowej w Rosji wchodzącej dopiero w fazę rewolucji przemysłowej, powstało pierwsze państwo komunistyczne, które za oficjalną ideologię uznało marksizm. Powstała więc sytuacja, w której jedna z ideologii Zachodu stała się podstawą ustrojową państwa, które od wieków było tego Zachodu przeciwnikiem (jedynym elementem łaczącym Rosję, Austrię i Prusy był rozbiór Polski). Po rewolucji sytuacja geopolityczna nie uległa zmianie, z tym wyjątkiem, że Rosja przyjęła ideologię, której celem była rewolucja światowa. Oznacza to, że marksizm na Zachodzie zyskał wsparcie ze strony Rosji w konfrontacji z liberalizmem i konserwatyzmem, a Rosja jako przeciwnik polityczny Zachodu zyskała wsparcie ze strony zachodniego marksizmu (partie i inteletualiści).
Już przed II wojną światową okazało się, że system komunistyczny jest nie tylko zbrodniczy (masowe ludobójstwa, deportacje, czystki), ale i niewydolny gospodarczo, ale zbudował potęgę militarną. Prawdziwe oblicze komunizmu nie było jednak znane na Zachodzie. Dbali o to wcześniej zachodni artyści i intelektualiści odwiedzający Rosję i opisujący po powrocie wspaniałą, ale całkowicie fikcyjną rzeczywistość komunistyczną (to samo robił wcześniej Wolter, to samo robi dziś Gerard Depardieu). Ogromna część środowisk opiniotwórczych na Zachodzie pozostała wierna swojej własnej ideologii, czyli różnym odmianom marksizmu. Takie zjawiska jak surrealizm czy Szkoła Frankfurcka były z nim związane genetycznie i organizacyjnie, a ogromny ruch polityczny, na który składała się część partii socjalistycznych i partie komunistyczne był finansowany i nadzorowany przez Rosję za pośrednictwem Kominternu.
|
GRAMSCIZM
Po II wojnie światowej rozpoczęła się zimna wojna między powstałymi blokami politycznymi i ideologicznymi. Niewydolność gospodarcza bolszewickiej wersji komunizmu okazała się okolicznością hamującą ekspansję marksizmu na Zachodzie. Stany Zjednoczone wyrosły na potęgę gospodarczą i militarną utrzymując parasol ochronny nad Europą zachodnią. Zachód wspierany pomocowymi funduszami planu Marshalla szybko budował dobrobyt, którego beneficjentem była również klasa robotnicza. Ideałem Europejczyków była american way of life. Przeciętny proletariusz miał gdzie mieszkać, miał co jeść i myślał już o własnym samochodzie. Szanse przejęcia władzy przez komunistów w wyniku rewolucji proletariackiej zmalały do zera.
W tej sytuacji znaczenia zaczęła nabierać teoria zreformowanego marksizmu, która całkowicie zmieniła taktykę zachodnich komunistów.
Jej autorem był włoski komunista Antonio Gramsci, który twierdził, że trwałe przejęcie władzy jest możliwe nie w wyniku przewrotu politycznego czy militarnego, ale w wyniku zdobycia hegemonii w kulturze. Zdaniem Gramsciego elementami utrwalającymi społeczną hierarchię i władzę burżuazji (czyli demokracji parlamentarnej) są wartości chrześcijańskie reprezentowane przede wszystkim przez Kościół katolicki, a tkwiące we wzorcach kulturowych utrwalonych w folklorze, obyczajowości, kulturze masowej i sztuce. Trwałość systemu opiera się nie na terrorze, ale na prestiżu, którym te wzorce i reprezentująće je rlity cieszą się w opinii społecznej. Przejęcie władzy zależy od zniszczenia tej hierarchii, oraz przedstawieniu społeczeństwu nowych wartości, które będą spełniać jego duchowe potrzeby. Motorem zmian nie może być proletariat, który w społeczeństwie dobrobytu staje się czynnikiem konserwatywnym, ale nowa elita składająca się z intelektualistów potrafiących stworzyć noww wzroce kulturowe. Jednak pozycja intelektualisty nie wynika (wg Gramsciego) z jego cech osobowych (wiedza, mądrość, postawa), ale z funkcji, jaką pełni w społeczeństwie. Jednym słowem – intelektualistą noże być każdy, kogo opinia publiczna za intelektualistę uzna.
Teoria Gramsciego ma epokowe znaczenie i chociaż w polskiej świadomości jest ona niemal nieobecna, stała się podstawą kulturowej rewolucji w świecie zachodnim. Celem tej rewolucji jest zdobycie hegemonii w kulturze przez eliminację (marginalizację, ośmieszenie) tradycyjnych wartości i broniących je elit, oraz stworzenie nowego systemu wartości zaspokajających duchowe potrzeby społeczeństwa.
Powodzenie tak pomyślanej rewolucji musi zakładać opanowanie najważniejszego medium kształtującego zbiorową wyobraźnię.
Jest nim film. |
PRAWDZIWA WOJNA KULTUR
Gramsci był geniuszem. Wymyślił (a raczej odkrył) taktykę zdobycia władzy nie wymagającą armii, broni, policji, ani żadnego systemu kierowania. Podstawą jej skuteczności jest jej antykulturowy charakter.
Cały rozwój cywilizacji i kultury był wynikiem wysiłku. Odkrywcy, wynalazcy, racjonalizatorzy dochodzili do wyników najpierw ucząc się, a potem ciężko pracując. Artyści, nawet obdarzeni talentem, musieli najpierw długo terminować opanowując warsztat, a potem poświęcać miesiące i lata na stworzenie jednego dzieła. W technice schemat ten obowiązuje do dziś. Wszyscy używają komputerów, ale większość nie ma bladego pojęcia nawet o tym, jak one działają, nie mówiąc o tym, jak je zbudować i udoskonalić. Co nie znaczy, że konstruują i budują się same. Po prostu nie ma innego sposobu, jak najpierw poznać to, co osiągnięto do tej pory i dzięki ciężkiej pracy uczynić krok dalej.
Żeby zmusić się do takiego wysiłku (który czasami nagradzany jest nawet wielkimi pieniędzmi, sławą i prestiżem) trzeba zobaczyć w nim sens, a więc wartość. Przyjemność, jaką obiecuje ten model kultury jest odległa i niepewna, a przykrości polegające na ograniczeniu wolności (bo trzeba czytać, uczyć się, ćwiczyć) dotkliwe i natychmiastowe. Człowiek z własnej woli nie podda się takiemu reżimowi. Dlatego tworzenie wzorców i wpajanie wartości, jakie zachęcają człowieka do wysiłku jest procesem długotrwałym i nie zawsze przyjemnym. W jakimś stopniu jest on zawsze nieprzyjemny, bo pozbawia przyjemności najprostszych. A jeśli jest nieprzyjemny, musi rodzić bunt.
RODZINA
Jednak ani ta nieprzyjemność nie musi być dotkliwa, ani bunt nie musi być buntem radykalnym. Zanim człowiek nauczy się podejmować samodzielne decyzje, obserwuje postępowanie innych. To postępowanie innych tworzy wzorce. Człowiek chętnie przejmuje wzorce od ludzi, z którymi jest związany emocjonalnie, lub którzy mu imponują. Najchęyniej, gdy ma miejsce jedno i drugie. Poza tym działa zasada "dążenia do dorosłości". Starszy brat rzadko naśladuje młodszego, ale młodszy starszego bardzo często. Jeśli nawet bardzo młody człowiek widzi, że rodzice traktują swoje obowiązki jako rzecz normalną, jeśli jest przez nich zachęcany do wysiłku i potrafią oni ten wysiłek docenić (nie efekt, ale wysiłek) i jeśli łączy go z rodzicami silny związek emocjonalny, podejmie ten wysiłek z ochotą. Autorytety to jeden z najważniejszych czynników ułatwiających ludziom podjęcie trudnych wyzwań. Ale autorytet nie opiera się na strachu. Autorytet imponuje.
JAZDA BEZ TRZYMANKI
Realizacja hegemonistycznej rewolucji kulturalnej Gramsciego jest teoretycznie bardzo prosta. Wszystkie satysfakcje, jakie człowiek może osiągnąć w życiu prywatnym i publicznym za cenę pewnego wysiłku zastępuje fizjologiczną przyjemnością (seks), albo ucieczką od nieprzyjemności (narkotyki). Do osiągnięcia takiego celu nie trzeba żadnego wysiłku, wystarczy zlikwidować wszelkie zakazy. W maju 1968 r. w Paryżu podczas rewolty studenckiej ktoś napisał na murze: "Zabrania się zabraniać". To kwintesencja gramscistowskiej praktyki. Ale Gramsci był człowiekiem inteligentnym i wiedział, że to nie wystarczy. Wyraźnie mówił o tym, że społeczeństwu trzeba przedstawić "nowe wartości", które "spełnią jego duchowe potrzeby".
Wbrew pozorom nie jest to wcale łatwe do zrobienia, bo wielka kultura, jaką ludzie stworzyli w ciągu kilku tysięcy lat ma taką siłę, jest tak bogata, że zachowuje atrakcyjność nawet przy wszystkich swoich oczywistych wadach (nobody is perfect...).
Jeśli nowa kultura ma stworzyć nowe wartości, to nieuchronnie muszą to być INNE wartości niż tradycyjne. Jedyną nową wartością, jaką może zaproponować nowa kultura jest wolność totalna, czyli "jazda bez trzymanki". Jedynymi potrzebami, jakie może ta wolność spełnić jest prosta przyjemność fizjologiczna. W tym stwierdzeniu nie ma ani ironii ani złośliwości. Jest to stwierdzenie oczywistego faktu. Z faktu tego wynika jednak logicznie, że warunkiem uzyskania "kulturowej hegemonii" przez zwolenników totalnej wolności jest redukcja "wszystkich potrzeb duchowych" do prostych fizjologicznych przyjemności, bo w przeciwnym przypadku pozostaną jakieś inne, niespełnione "duchowe potrzeby", których ta nowa kultura nie spełni i które zwiększą atrakcyjność innej kultury, która je spełni (i może to być, o zgrozo, kultura tradycyjna).
Okazuje się więc jednak, że hegemonii w kulturze nie da się osiągnąć bez wysiłku (znowu ten wysiłek...). Gdyby nowa kultura wystartowała w epoce jaskiniowej, może byłoby jej łatwiej (chociaż wątpię), ale przebić się przez pokłady wstecznych stereotypów, bigoterii, ciemnoty, zaściankowości, zacofania, ksenofobii, za którymi stoi Michał Anioł, Leonardo i Chopin - to trudna sprawa.
Dlatego do walki z ciemotą musiała ruszyć armia proroków-ochotników, niosących ludowi kaganek oświaty przyjemnie pachnący trawką. |
BEAT GENERATION
< Timothy Leary
Beat generation to pisarze, poeci i naukowcy skupieni wokół Allena Ginsberga, Jacka Kerouaca i Williama S. Borroughsa - proroków kontrkultury przełomu lat 50-tych i 60-tych. Należeli do nich min. amerykański neuropsychiatra John C. Lilly (1915-2001, badacz mowy delfinów i możliwości poszerzania świadomości za pomocą narkotyków, później promotor ruchu New Age) oraz psycholog Timothy Leary (1920-1996), orędownik szerokiego stosowania LSD (związany z mafią narkotykową) i ideolog ruchu hippie, uwieczniony w piosenkach Johna Lennona, The Moody Bluse czy The Who. Środowisko to przenikało się z niemal całym ówczesnym światem nowoczesnej sztuki i popkultury (filmował je np. Andy Warhol) i uczestniczyło we wszystkich ważnych ruchach kontestacyjnych.
Beat generation to zjawisko funkcjonujące poza dziedziną filmu, ale mające w jego historii decydujące znaczenie. Wynika ono z faktu, że działalność jej członków doprowadziła do popularyzacji używania narkotyków przez amerykańską młodzież (Leary) oraz do skierowania jej zainteresowań ku różnym nurtom filozofii Wschodu jako podstawy nowej duchowości (Ginsberg), oraz do deregulacji wszelkich norm organizujących życie rozwiniętych kultur (stąd popularność w ruchu hippie niewielkich komun).
cdn... |
|