Tradycja to nie wycinanki, folklor i obyczaje.
Człowiek uczy się na własnych błędach, ale żyje tak krótko, że kiedy ma już życiowe doświadczenie, najczęściej nie ma już sił, żeby je naprawić. Nie chodzi tu o drobiazgi, ale o tych kilka zasadniczych wyborów, których dokonuje się raz w życiu i które decydują o tym, czy życie miało sens, czy zabrnęło się w ślepy zaułek.
Pojedynczy, żywy człowiek ma możliwość przekazania swojego doświadczenia dzieciom, nawet jeśli dzieci muszą buntować się przeciw rodzicom i popełniać te same błędy na własny rachunek. Jednak mają przynajmniej jakiś punkt odniesienia, jakiś wzorzec, który można przyjąć albo odrzucić, jakiś twardy kamień, o który można ostrzyć nóż.
Wspólnota nie ma biologicznej pamięci i nie ma biologicznych dzieci. Nie jest w stanie gromadzić "w sobie" doświadczenia i przekazywać go kolejnym pokoleniom. To wspólnotowe doświadczenie, zapis mitów, klęsk i sukcesów to wspólnotowa pamięć.
To jest właśnie tradycja. |