historia antykultury
NOWOCZESNY ETOS PRACY

 

Przemiany społeczne i demograficzne zachodzące w XIX wieku w cywilizowanym świecie były źródłem najważniejszego zjawiska w nowożytnej historii ludzkości. Liczba mieszkańców Europy podwoiła się (1800 - 203 mln > 1900 - 408 mln > 1930 - 500 mln), a ogromna większość ówczesnych społeczeństw przeszła ze stanu niewolnictwa do stanu formalnej wolności. Przez dziesiątki pokoleń ludzie ci zmuszani byli do pracy terrorem i okradani z efektów tej pracy, a nawet gdy zdobyli formalną wolność, do pracy zmuszała ich skrajna nędza - szczególnie dojmująca w okresie wczesnego kapitalizmu. Przez dziesiątki pokoleń dla ludzi tych praca była karą, nieszczęściem, katorgą. Wypełniała życie od świtu do nocy, a mimo to nie dawała podstaw godnej egzystencji. W pierwszej połowie XIX wieku szczególnie upośledzony proletariat przemysłowy nie mial żadnych perspektyw poprawy swego losu przez pracę, dlatego tak łatwo popularność zdobywały utopistyczne i radykalne koncepcje nowego ładu społecznego.

Tym większym fenomenem był fakt powstania na przełomie XIX i XX wieku nowoczesnego etosu pracy.

Nowoczesny etos pracy to przekonanie, że jedynym środkiem poprawy własnego losu i podstawową miarą wartości człowieka jest praca.

Etos pracy jako postawa dominująca w społeczeństwie ukształtował się ostatecznie po I wojnie światowej w Stanach Zjednoczonych i niemal natychmiast stał się obiektem zaciekłego ataku światowej lewicy. Proces jego rozkładu rozpoczął się od Wielkiego Kryzysu i amerykańskiego programu New Deal, tempa nabrał w okresie rewolucji kontrkulturowej lat 60-tych XX wieku, a szczyt osiągnął w latach 90-tych XX wieku, w okresie tzw. deindustrializacji, czyli likwidacji klasy robotniczej jako jedynej realnej siły społecznej zdolnej do powstrzymania lewicowej antykultury.

Na proces powstawania atosu pracy złożyło się kilka czynników:
- rozwój ruchu związkowego i wprowadzenie prawa pracy,
- konflikt władzy politycznej z pracodawcami i pojawienie się kapitalizmu paternalistycznego,
- postęp techniczny zwiększający zapotrzebowanie na wykwalifikowaną siłę roboczą,
- powstanie katolickiej nauki społecznej,
- wprowadzenie fordyzmu, czyli motywacyjnego systemu wynagrodzeń,
- zmiana struktury rynku, na którym głównymi nabywcami stawali się pracownicy najemni.

 

RUCH ZWIĄZKOWY I PRAWO PRACY

Od lat 20-tych XIX wieku proletariat organizował się w związki zawodowe, dzięki czemu mógł wywierać nacisk na pracodawców przez strajki. Strajki dezorganizowały produkcję i zmuszały pracodawców do ustępstw w zakresie warunków pracy i wynagrodzeń, ale były to ustępstwa dotyczące pojedynczych przypadków. Organizowanie akcji strajkowych o większym zasięgu groziło destabilizacją nie tylko produkcji, ale całego systemu – groziło wybuchem rewolucji.

 

KONFLIKT WŁADZY Z PRACODAWCAMI

Wbrew marksistowskiej propagandzie w kapitalizmie interesy pracodawców i interesy państwa nie są tożsame. Państwo, czyli władza polityczna wspiera oczywiście system produkcji, na którym sama się opiera, ale tylko tak długo, jak długo system ten nie tworzy zagrożenia dla trwałości władzy, którą może sprawować rząd, monarcha lub ktokolwiek inny. Ponieważ konflikty między pracodawcami a pracobiorcami groziły wybuchem rewolucji, czyli obaleniem władzy politycznej, to właśnie ta władza wprowadzała prawo chroniące interesy proletariatu i to nie „w interesie” proletariatu, ale we własnym interesie, ponieważ likwidowała w ten sposób niebezpieczeństwo rewolucji. Tym samym państwo musiało występować przeciwko interesom pracodawców.
Jednym z pierwszych przepisów chroniących pracę był Preußisches Regulativ z 1839 r. ograniczający pracę dzieci i to nie ze względu na „dobro dzieci”, ale na fakt, że dzieci pracujące w przemyśle zaniedbywały obowiązek szkolny i często chorowały, co pogarszało jakość rekrutów i sprawność armii. Kiedy w 1871 r. niemiecki socjalista August Bebel (1840-1913) wygłosił w Reichstagu płomieną mowę na cześć Komuny Paryskiej, kanclerz Otto Bismarck (1815-1898) wpisał do swoich politycznych planów zarówno zakaz antypaństwowej agitacji jak i „uwzględnienie roszczeń klasy pracującej”. Wprowadzenie w Niemczech w 1883 r. ubezpieczenia chorobowego, w 1884 r. ubezpieczenia od wypadków, a w 1889 r. ubezpieczenia rentowego miało służyć wyrwaniu proletariatu spod wpływu lewicowych partii politycznych, ale jakie by nie były intencje prawodawców, służyły one interesowi robotników. I nie były to inicjatywy kapitalistów ale władzy politycznej.

 

KAPITALIZM PATERNALISTYCZNY

Motorem istotnych zmian w stosunkach między przedsiębiorcami i pracownikami była nie tylko kalkulacja „negatywna”, a więc obliczona na uniknięcie niepokojów społecznych, ale również kalkulacja „pozytywna” mająca na celu ograniczenie negatywnych skutków nadmiernego wyzysku. Zmorą wczesnego kapitalizmu była ogromna rotacja pracowników oraz niski poziom kultury pracy. Źle opłacany robotnik pracował tylko pod ścisłym nadzorem, nagminne były kradzieże i bierny sabotaż. Dla eliminacji tych zjawisk podejmowano akcje mające na celu związanie robotników z zakładami pracy i stworzenie pracowniczej lojalności.
Jednym z praktycznych skutków takich przedsięwzięć stały się przyfabryczne osiedla i miasta robotnicze powstające w Anglii od 1849 r., w Niemczech od 1857 r., w USA od 1880 r. Do lat 20-tych XX wielu w USA powstało ok. 2500 takich miast, ale potem zaczęły one pustoszeć, ponieważ proletariat mógł pozwolić sobie na mieszkania skromne, ale niezależne. Osiedla takie budowano wg projektów najlepszych architektów i obejmowały one zwykle pełny zakres obiektów użyteczności publicznej (przedszkola, służba zdrowia itp.) oraz sieć zaopatrzenia po preferencyjnych cenach.

 

POSTĘP TECHNICZNY i KWALIFIKACJE PRACOWNIKÓW

Bardzo istotna była strukturalna zmiana polegająca na wprowadzaniu technologii wymagających od robotników coraz wyższych kwalifikacji, a nawet udziału pracy umysłowej. Takich pracowników było niewielu, a ich praca lepiej wynagradzana. Proces ten prowadził do tworzenia tzw. arystokracji robotniczej tworzącej hierarchię zawodową i wewnątrzbranżową. Prowadziło to do powstania wzorców awansu ekonomicznego i społecznego uwarunkowanego własnym wysiłkiem i wykształceniem. Sytuacja, w której każdą prostą pracę mógł wykonać każdy pracownik czyniła z robotnika łatwo wymienialną maszynę roboczą. Zróżnicowanie wymagań spowodowało zróżnicowanie w rynkowej wartości pracowników.

 

WARTOŚĆ I GODNOŚĆ

W wielu nowoczesnych analizach współczesnego społeczeństwa (celują w nich krytycy tzw. konsumpcjonizmu) ubolewa się nad sprowadzaniem człowieka do roli bezdusznej maszyny produkcyjnej, której wartość mierzy się wydajnością i ceną. Ta anonimowość ma prowadzić do alienacji, czyli wyobcowania człowieka ze społeczeństwa i jego „odczłowieczenia”, a więc uprzedmiotowienia. W gruncie rzeczy krytyki te sprowadzają się do stwierdzenia, że jakieś „humanistyczne” relacje międzyludzkie zmieniają się w bezduszne relacje ekonomiczne. Jest to oczywista nieprawda, ponieważ każdą relację międzyludzką można sprowadzić do transakcji „wymiany świadczeń”, co wcale nie oznacza, że staje się ona przez to nieszlachetna. Oczywiście istnieją relacje oparte na związkach emocjonalnych i zmierzające do realizacji wartości niematerialnych, które zwykle cenimy najwyżej, ale w społeczeństwie rozwiniętym większość relacji ma charakter anonimowy. Nie ma w tym jednak nic deprecjonującego.
Fakt, że człowiek może innym ludziom „sprzedać” własny produkt będący wynikiem jego własnych wysokich kwalifikacji wcale nie oznacza, że człowiek się „sprzedaje”, a fakt, że produkt ten znajduje znaczną liczbę nabywców jest dobrą podstawą do budowania poczucia własnej wartości. Jeśli na przełomie XIX i XX wieku część robotników stwierdziła, że dzięki zdobytym kwalifikacjom ich wartość na rynku pracy wzrosła na tyle, że to nie oni muszą szukać pracy, ale to pracodawcy poszukują ich na tym rynku, to była to jedyna podstawa budowania własnej ludzkiej godności.

 

RELIGIA I PRACA

Ogromne znaczenie dla - w większości - religijnego proletariatu jak i dla pracodawców miała ogłoszona w 1891 r. encyklika Leona XIII Rerum Novarum, w której Kościół katolicki po raz pierwszy, opowiadając się przeciwko socjalizmowi i broniąc własności prywatnej, poparł socjalne i „godnościowe” aspiracje robotników. Dzięki tej deklaracji znacznie zmalała skuteczność marksistowskiej propagandy rewolucyjnej traktującej religię jako „opium ludu”, a Kościół katolicki jako podporę systemu kapitalistycznego.
Znaczenie encykliki jest trudne do przecenienia i ma związek z samą genezą i istotą kapitalizmu. W latach 1904/5 niemiecki socjolog (twórca socjologii panowania) Max Weber (1864-1920) opublikował pracę pt. „Etyka protestancka i duch kapitalizmu”. Teza książki głosi, że czynnikiem sprzyjającym nie tyle powstaniu, co ekonomicznemu sukcesowi kapitalizmu w Europie zachodniej i północnej była etyka protestancka (szczególnie kalwińska) z jej doktryną predestynacji i bezwarunkowym potępieniem lenistwa. Doktryna predestynacji mówi (przepraszam za uproszczenie), że zbawienie nie jest wynikiem zasług człowieka, ale łaski Bożej i człowiek nie ma na nie wpływu, ale może rozpoznać, czy należy do wybranych, osiągając życiowy sukces, czyli majątek. Dążenie do bogactwa połączone z nakazem ascezy i nieustannej pracy powoduje gromadzenie bogactwa bez jego konsumowania, a tym samym tworzy podstawę akumulacji kapitału i siłę napędową kapitalizmu. Teoria Webera przedstawia przekonywający model motywacji dla przedsiębiorcy, jednak w modelu tym nie ma wartości ograniczającej sposoby gromadzenia bogactwa. Nie ma hamulca powstrzymującego od stosowania wyzysku.
Pojawienie się katolickiej nauki społecznej, szczególnie z jej moralnym uzasadnieniem obowiązków ale i roszczeń, a przede wszystkim godności robotnika stanowiło – w kontekście teorii marksistowskiej i teorii Webera - właściwie rewolucję moralną. Oczywiście przetłumaczenie na praktykę społeczną takiej rewolucji nie jest proste, ale w sferze ideologicznej dawało roszczeniom robotniczym wsparcie autorytetu wielkiej religii, nie zwalniając proletariatu z obowiązku pracy. Ponieważ encyklika bardzo podkreślała solidaryzm klasowy jako obowiązek pracy wszystkich dla dobra wspólnego, praca zyskiwała wymiar wspólnotowy.

 

FORDYZM

Fordyzm definiowany jest najczęściej jako system produkcji taśmowej wykorzystującej wysokowydajne, jednofunkcyjne maszyny, wymuszający wysoką wydajność dzięki uproszczeniu operacji i podziałowi pracy. Rewolucja, jaką spowodował fordyzm nie miała jednak głównie organizacyjnego charakteru, ponieważ stworzyła warunki, w których nabywcą produktów przemysłowych mógł stać się sam proletariat. Wyglądało to tak:
Chociaż płacę jako element motywujący do pracy stosowano świadomie już znacznie wcześniej (np. w Standard Oil Johna d. Rockefellera), to w 1914 r. amerykański przemysłowiec Henry Ford (1863-1947) zaszokował świat wprowadzając z dnia na dzień zasadę „five-dollar-work-day” dla wykwalifikowanych robotników z jednoczesnym ustaleniem 48-godzinnego tygodnia roboczego (potem 40-godzinnego). Wynagrodzenie pracowników kompanii Forda było więc trzykrotnie wyższe, niż średnia płaca w przemyśle amerykańskim (11 dolarów tygodniowo). Dzięki temu firma zlikwidowała nieustanną rotację pracowników (zaczęła ona stanowić problem w przypadku pracowników kwalifikowanych) i ściągnęła najlepszych fachowców z całego regionu. Inicjatywa Forda nie była jednak akcją filantropijną. Ford wyszedł z założenia, że dzięki niej znacznie lepiej zarabiający robotnicy będą w przyszłości nabywcami samochodów, które sami produkowali.
O skutkach zmian może świadczyć fakt, że produkowany na początku 1914 r. samochód Ford-T kosztował 850 dolarów, a po wprowadzeniu produkcji taśmowej jego cena spadla do 350 dolarów. Oznacza to, cena samochodu równa była trzymiesięcznej pensji produkującego go robotnika (warto to porównać z relacjami współczesnymi).
Po raz pierwszy w historii ludzkości system produkcji, zmuszając robotników do ciężkiej pracy gwarantował wytworzenie atrakcyjnych dóbr w takiej ilości i w takiej cenie, że były one dostępne nawet dla nich. Mogli oni zracjonalizować i połączyć w swojej świadomości dotychczas oderwane elementy: pracę, wynagrodzenie i dostępność dóbr. Taka świadomość nie była udziałem XIX-wiecznego, niewykształconego robotnika, który ciężko harował, nic z tej pracy nie miał i na dodatek poddawany był nieustannej marksistowskiej agitacji rewolucyjnej wskazującej jako śmiertelnego wroga kapitalistę, który „ma wszystko”, bo mu wszystko zabrał.
Przedstawiony przykład fordyzmu był tylko częścią trwającego dziesięciolecia (a więc kilka pokoleń) procesu, w wyniku którego kapitalizm wprawdzie nie stał się systemem idealnym (idealne są tylko utopie), ale stworzył proletariatowi realną perspektywę powszechnej dostępności dóbr, czyli dobrobytu, żądając za to wydajnej pracy. Ta perspektywa była tak kusząca, że zakłady Forda w krótkim czasie ściągnęły najlepszych fachowców z całego Detroit i miejsc pracy nie wystarczyło dla wszystkich chętnych. Okazało się więc, że najlepiej płatna praca jest dla najlepszych.
W wyniku splotu przedstawionych czynników na początku XX wieku ukształtował się i upowszechnił nowy rodzaj świadomości społecznej – nowoczesny etos pracy. Zapewne fachowcy potrafią przytoczyć szerszą jego definicję, ale zupełnie wystarczy stwierdzenie, że etos pracy to wynikające z indywidualnego doświadczenia i utrwalone w normach społecznych przekonanie, że praca jest jedynym źródłem materialnego dobrobytu.
Nie ma innego, poza etosem pracy, czynnika, który skłoniłby człowieka do dobrowolnego podjęcia wydajnej pracy.

 

ETOS PRACY A KULTURA

Etos pracy nie jest tylko cechą indywidualną, nie może rozwinąć się poza społeczeństwem i nie może powstać z dnia na dzień. Człowiek rozpoczyna pracę w wieku ok. dwudziestu lat, czyli jako człowiek dorosły, mający w znacznym stopniu ukształtowany charakter. Ten charakter kształtuje się najpierw w rodzinie, a potem w okresie kilkunastu lat nauki i studiów. Jeśli w tym okresie człowiek nie nabył pozytywnego stosunku do pracy, to wejście w rolę pracownika musi oznaczać rozpoczęcie bardzo późnego „procesu socjalizacji”, w którym dorosłemu człowiekowi narzuconych zostanie szereg ograniczeń, jakie nieuchronnie związane są z pracą (nie ma co się oszukiwać – etos pracy zawiera w sobie dobrowolną akceptację wielu ograniczeń i niedogodności). Ten proces jest tym bardziej dotkliwy, im później się zaczyna i musi być odczuwany jako „tresura”.
Etos pracy nie może jednak powstać w wyniku tresury. Jest on skuteczny i trwały tylko wtedy, gdy jest wynikiem długotrwałego kształtowania indywidualnych postaw w pewnej społecznej atmosferze. Tę społeczną atmosferę tworzy zespół zachowań akceptowanych społecznie i nagradzanych społecznym uznaniem, oraz reakcji służących eliminacji postaw sprzecznych z interesem społeczności.
W gruncie rzeczy więc etos pracy jest zjawiskiem strukturalnie identycznym z kulturą. Zmiana jaka dokonała się na przełomie XIX i XX wieku polega na tym, że wcześniej kultura była cechą nielicznych elit, natomiast po niej postawy kulturowe stały się dostępne całemu społeczeństwu.
Jednym słowem – etos pracy to kultura demokratyczna.

 

ETOS PRACY I ALIENACJA PRACY

Jedną z wad kapitalizmu wskazywanych przez jego XIX-to i XX-wiecznych krytyków była tzw. alienacja pracy. Polega ona na zerwaniu naturalnej więzi między pracującym a efektem jego pracy. Taka naturalna więź istniała w rzemiośle, gdy rzemieślnik był właścicielem narzędzi i panował nad całym procesem produkcji przedmiotów o zrozumiałej wartości użytkowej. W ten sposób rozumiana alienacje krytykowali szczególnie wcześni socjaliści, m.in. William Morris, współtwórca ruchu Arts&Crafts. Wg Marksa przyczyną alienacji pracy był brak związku wysiłku robotnika z efektem pracy zagarnianym przez kapitalistę, oraz podział pracy, powodujący utratę zrozumienia jej celowości. Robotnik wykonujący zrutynizowane czynności stawał się częścią maszyny. Niewątpliwie, szczególnie w warunkach ekonomicznego wyzysku, obserwacje te były słuszne. Co z tego, jeśli nic z nich nie wynikało poza utopiami. Morris proponował powrót do cechowej struktury zawodowej, Marks zaś zabicie kapitalistów. Jak wizje Morrisa mają się do konieczności wyprodukowania airbusa? Jak wizje Marksa miały się do konieczności wytworzenia ogromnej ilości tanich, powszechnie dostępnych dóbr, co umożliwiała wyłącznie taśmowa produkcja przemysłowa i specjalizacja?
Nijak.
Ich realizacja musiałaby cofnąć historię cywilizacji, w przypadku wizji Morrisa do średniowiecza, a w najlepszym razie do XVI-wiecznych manufaktur, a w przypadku Marksa do wspólnoty pierwotnej (co zresztą Marks przewidział już w 1844 r. chociaż te jego teksty opublikowano dopiero w 1932 r.).
Etos pracy nie likwiduje alienacji pracy wynikającej ze sposobu produkcji, bo tego problemu rozwiązać się nie da, o ile z jakichkolwiek względów chce się osiągnąć cel możliwy do osiągnięcia tylko takich sposobem produkcji. Etos pracy pozwala jedynie na zaakceptowanie konieczności.

 

ETOS PRACY I ENTUZJAZM

Etosu pracy nie należy mylić z entuzjazmem, ponieważ są to przeciwieństwa. Słowo „entuzjazm” pierwotnie oznaczało emocjonalne „oddanie się Bogu” (gr. éntheos – wypełniony Bogiem), a dla XVIII-wiecznych krytyków religii było synonimem fanatyzmu. Tak określano np. odłam francuskich hugenotów (kamizardów), czy angielskich i amerykańskich metodystów. Sokrates entuzjazmem nazywał poetyckie natchnienie. Z czasem termin ten utracił religijną treść i współcześnie oznacza pozytywny, głęboko emocjonalny stosunek do jakiejś idei. Entuzjazm potrafi dawać bardzo silną, ale nietrwałą motywację do działania. Jako stan emocjonalny, nie można się go więc nauczyć. Jego siłą nie jest racjonalność, ale nadzieja. Dlatego jest typowy dla sytuacji rewolucyjnych. Entuzjazm nie „powstaje”, ale „wybucha”.
Etos pracy kształtuje się w wyniku zbiorowego doświadczenia, ale przekazywany jest w procesie wychowania i stanowi rodzaj nawyku.
Teoretyk klasycznego liberalizmu, Adam Smith w swoim pierwszym wielkim dziele pt. „Teoria uczuć moralnych” (1759) próbował określić źródło moralności i doszedł do wniosku, że kształtuje się ona w procesie wzajemnego obserwowania się ludzi zdolnych z natury do odczuwania sympatii. Stwierdzenie podobieństwa odczuwania przez innych ludzi takich stanów, jak radość, cierpienie itp. skłania człowieka do „korygowania” zachowań nastawionych wyłącznie na praktyczny cel. Na tej podstawie Smith stworzył pojęcie „niezaangażowanego obserwatora” (the impartial spektator), czyli fikcyjnej postaci nieustannie obserwującej zachowanie człowieka i skłaniającej go do zachowań moralnych.
Etos pracy można więc interpretować nie tylko jako wynik nabytego w wyniku doświadczenia przekonania o opłacalności pracy dla siebie samego, ale również jako wynik stałej obecności „niezaangażowanego obserwatora”, który przypomina o społecznych skutkach działań. Dzięki temu człowiek mający etos pracy nie musi być nieustannie kontrolowany, ponieważ kontroluje go jego „społeczne alter-ego”.

 

ETOS PRACY A LEWICA

Etos pracy atakowany był przez lewicę od samego początku jej istnienia, co nie może dziwić, ponieważ zgodnie z ideologią lewicy praca w kapitalistycznym systemie jest z definicji narzędziem zniewolenia i wyzysku. Każdy pracownik, który z determinacją pracuje, jest stracony jako rewolucjonista.
Niszczenie etosu pracy stało się więc jednym z taktycznych celów antykultury, powodując jednocześnie wewnętrzny konflikt każdego lewicowego systemu produkcji. Jeśli bowiem lewica gdziekolwiek przejmowała władzę (np. w Rosji czy w krajach bloku wschodniego), musiała znaleźć sposób do motywowania społeczeństwa do pracy. Nie można jednak stworzyć etosu pracy, niszcząc jednocześnie jego podstawy. Dlatego lewica zawsze próbowała rozbudzić entuzjazm i zjawiskiem typowym dla ustrojów lewicowych były zawsze wszelkiego typu akcje i zrywy.
Trzeba jednak jasno powiedzieć, że jeśli praca wymaga dobrowolnego ograniczenia wolności, to etos pracy jest formą dobrowolnego zniewolenia.
Wartość etosu pracy jako stanu społecznej świadomości określają więc nie jego cechy, ale prosty wybór: albo chce się żyć w dobrobycie, albo wybiera się nędzę.

 

CO TO JEST KULTURA MASOWA

Przełomu, jaki dokonywał się w pierwszych dwóch dekadach XX wieku do tej pory nie sposób przecenić, ponieważ był to prawdopodobnie największy przełom w dziejach europejskiej kultury w ciągu ostatnich dwóch tysięcy lat. Jest to kwestia tak ważna, że wymaga kilku uwag.
Przez setki lat ludność Europy podzielona była na dwie grupy. Jedną tworzyła bardzo nieliczna elita posiadająca środki na finansowanie własnej kultury i zatrudniająca artystów mających status służby (Haydn do końca życia z dumą nosił uniform pokojowca Esterhazych), drugą zaś ogromna większość, która z racji słabości ekonomicznej i statusu prawnego zmuszona była do ciężkiej, niewolniczej pracy, z której efektów była systematycznie ograbiana przez tę elitę i zmuszana do życia w skrajnej nędzy (w dzisiejszych standardach). Nie chodzi przy tym o moralna ocene tego faktu, ale o jego skutki.
Oznacza to, że zdecydowana większość społeczeństw Europy przynajmniej do połowy XIX wieku żyła od wielu pokoleń w takich warunkach ekonomicznych, że nawet nie mogła śnić o czymś takim, jak tworzenie kultury w ogóle, a kultury wysokiej w szczególności. Kontakt ze sztuką ta ogromna ludzka masa miewała w świątyniach oglądając malarstwo i rzeźbę religijną, a we własnym zakresie i to w wyjątkowych przypadkach tworzyła różne formy folkloru. W Prusach pańszczyzna zniesiona została formalnie w 1807 r., w Austrii w 1848 r., w Rosji w 1861 r., a w Królestwie Kongresowym w 1864 r., tak więc dopiero wtedy zlikwidowano na tych terenach pracę niewolniczą (bo to było niewolnictwo).
O tym, jakie były proporcje wymienionych części społeczeństw mówi przykład Polski, w której jeszcze w 1931 r. chłopi stanowili 51% ludności, robotnicy 29%, inteligencja 5,5%, drobnomieszczaństwo, rzemieślnicy, kupcy 11%, burżuazja (kapitaliści) 2%, ziemiaństwo 0,5% - jednym słowem 80% społeczeństwa należało do grupy społecznie i kulturowo upośledzonej. W krajach o wyższym stopniu uprzemysłowienia inne były proporcje w ramach tej grupy, ale to oznaczało tylko tyle, że wcześniej zaczęła się tam migracja ze wsi do miast i to elementu z jednej strony najsłabszego ekonomicznie (przeludnienie), z drugiej zaś najbardziej zdeterminowanego. Ta część ludności przenosząc się do miast zasilała proletariat, który po zerwaniu związków z ziemią zapewniająca minimum egzystencji stawał się całkowicie bezbronną, niewykwalifikowaną siłą roboczą zmuszoną do podejmowania pracy na każdych warunkach. Wielopokoleniowym doświadczeniem tej ogromnej masy ludzkiej była praca ciężka, wyczerpująca i nie stwarzająca żadnych perspektyw na poprawę własnego losu i losu kolejnych pokoleń. W tej sytuacji jakość pracy, jaką mógł świadczyć proletariat odpowiadała opisanym warunkom. Celem proletariatu nie była praca wydajna, ale praca byle jaka, a beznadziejna sytuacja społeczna rodziła frustrację, rozpacz, patologie i nienawiść.
Na takiej właśnie rozpaczy i nienawiści bazowała lewicowa agitacja rewolucyjna, obiecująca proletariatowi przynajmniej krwawą zemstę na znienawidzonych kapitalistach.
Nawet stopniowa poprawa warunków pracy, jaka następowała w ciągu XIX wieku mogła jedynie złagodzić te skutki, ale pojawienie się etosu pracy było wykluczone i dotyczyło to – podkreślam – ogromnej większości wszystkich społeczeństw Europy i znacznej części społeczeństwa amerykańskiego (w latach 1836-1914 do USA przybyło ponad 30 milionów europejskich emigrantów).
Jeśli w wyniku opisanych wcześniej przemian w stosunkowo krótkim okresie pojawił się taki fenomen, jak etos pracy, to był on wynikiem doświadczenia niesłychanie gorzkiego i doświadczenie to było udziałem tylko tej części społeczeństwa, która poniosła trud pracy, czyli doświadczeniem rodziców, a nie ich dzieci. To rodzice pod wpływem tego doświadczenia mogli podjąć i podejmowali decyzję o kształceniu i kształtowaniu świadomości swoich dzieci po to, żeby mogły one skutecznie funkcjonować w systemie i korzystać z tkwiących w nim możliwości.

Oczywiście proces wpajania nowym pokoleniom klasy robotniczej wzorców zachowań typowych dla kultury w takim rozumieniu, jak przedstawiona w niniejszej historii nie miał i nie mógł mieć nic wspólnego z tzw. kulturą wysoką, a tym bardziej ze sztuką awangardową. Przebiegał on w czasach, gdy kultura europejska przechodziła fazę zasadniczych przewartościowań, czyli okres modernizmu, z całym jego pojęciowym rozchwianiem. Zresztą sztuka modernistyczna, dzisiaj wisząca na ścianach muzeów i zapełniająca podręczniki historii sztuki była wówczas zjawiskiem marginalnym, funkcjonującym w hermetycznych środowiskach intelektualnych i w szerszej świadomości społecznej była całkowicie nieobecna. Nie istniały jeszcze ani galerie sztuki nowoczesnej, ani muzea tej sztuki a i sam ruch artystyczny dopiero się organizował.

Jeśli mówimy etosie pracy, to możemy mieć na myśli jedynie pierwsze przejawy świadomości, że wysiłek włożony w wykształcenie i ciężką pracę tworzy szansę na awans ekonomiczny (i to nie dobrobyt w dzisiejszym znaczeniu, ale wyrwanie się z nędzy) i awans społeczny, nie przekraczający perspektywy niższej klasy średniej.
Ten awans zrealizował się zresztą w znacznej mierze, ponieważ dominująca we współczesnych społeczeństwach rozwiniętych klasa średnia rekrutuje się w przemożnej części właśnie z proletariatu i to zaledwie w drugim, najczęściej w trzecim pokoleniu.

Wydaje się, że okresem najintensywniejszych przemian prowadzących do ukształtowania się nowoczesnego etosu pracy, a zatem i pierwszego kontaktu ówczesnego proletariatu z kulturą były lata prosperity po I wojnie światowej, przerwane Wielkim Kryzysem 1929 roku. Jeśli do tego czasu ukształtował się jakiś wzorzec aspiracji nowej klasy społecznej, to był to wzorzec drobnomieszczański. Ten wzorzec zawierał pewną bardzo konkretną wizję. Była to wizja dostatniego i bezpiecznego życia, w którym można realizować być może prozaiczne, ale dla wielu ludzi bardzo cenne wartości koncentrujące się wokół udanego życia rodzinnego. Ceną za realizację tej wizji było respektowanie tzw. cnót obywatelskich, które – niestety – nie są wrodzonymi cechami człowieka i które muszą być człowiekowi wpojone w młodym wieku w procesie wychowania.

Na czym mógł się taki proces opierać?
Na rodzinie, autorytetach, religii sankcjonującej system wartości chrześcijańskich i kulturowej przestrzeni społecznej, nagradzającej cnoty obywatelskie społecznym prestiżem i piętnującej zachowania z nimi sprzeczne.
Takie właśnie były podstawy istniejącego systemu społeczno-ekonomicznego i one uniemożliwiły dojście do władzy nawołującej do rewolucji lewicy. W oczywisty sposób lewica musiała podstawy te usunąć.

 

RODZINA, WYCHOWANIE, PRZESTRZEŃ KULTUROWA.

Etos pracy tożsamy z nawykami kulturowymi nie powstaje sam, ponieważ biologiczna natura uniemożliwia człowiekowi podejmowanie długotrwałego, regularnego wysiłku nie przynoszącego natychmiastowego efektu. Kultura może być tylko wynikiem wychowania, tzn. długotrwałego wyrabiania kulturowych nawyków. Proces wychowania jest tym skuteczniejszy, im wcześniej się rozpocznie, to znaczy w wieku, kiedy psychika człowieka nie jest jeszcze uformowana. Z tego względu decydujące znaczenie dla istnienia kultury ma wpływ rodziny, a potem szkoły, w której osobowość człowieka kształtuje się pod wpływem autorytetu rodziców i wychowawców. Bez względu na metody wychowawcze, wychowanie, o ile jest wychowaniem, a nie hodowlą, zawsze jest źródłem konfliktów, ponieważ zawsze łączy się z „formatowaniem” naturalnej osobowości człowieka.
Kultura niewątpliwie stanowi swego rodzaju „gorset” krępujący pierwotną naturę człowieka i nawyki z nią związane ulegają zanikowi, jeśli okazują się nieprzydatne, to znaczy nie przynoszą człowiekowi korzyści. Dlatego o trwałości kultury decyduje charakter „przestrzeni społecznej”, czyli norm obowiązujących w życiu społecznym. Jeśli w życiu społecznym nawyki kulturowe przynoszą człowiekowi korzyści, są premiowane dobrobytem, uznaniem, satysfakcją, ulegają utrwaleniu i przekazywane są w rodzinie kolejnym pokoleniom. Jeśli w życiu społecznym nawyki kulturowe narażają człowieka na straty, obelgi i poniżenie, nawyki kulturowe zanikają.
O powstaniu i trwałości kultury decyduje więc życie rodzinne, wychowanie we wczesnych latach życia człowieka i charakter przestrzeni kulturowej.

O klęsce komunizmu klasycznego zadecydował fakt, że najliczniejsza klasa społeczna – proletariat – zaczęła przyjmować wzorce europejskiej kultury, której motorem jest nawyk twórczej pracy, a której cele określa system wartości chrześcijańskich (nawet jeśli zsekularyzowany w postępującym procesie ateizacji). W społeczeństwie, którego tożsamość wyznacza kultura koncepcja rewolucji społecznej w wydaniu marksistowskim nie ma szans powodzenia.

/w opracowaniu/